fbpx
Szczeniak w salonie - wizyta adaptacyjna

Idealna wizyta adaptacyjna

Czasy się zmieniają. Kiedyś zadaniem psiego fryzjera było wykąpanie psa tak, żeby właściciel był zadowolony z wykonanej usługi. Nikt nie myślał o tym, co czuje pies i czy te zabiegi mu się podobają. Psa zostawiało się samego a co działo się za zamkniętymi drzwiami salonu groomerskiego pozostawało tajemnicą. Przez lata ten układ miał się dobrze, ale w ostatnich latach wiedza o psach, ich potrzebach i emocjach staje się coraz powszechniejsza. Punktem przełomowym stała się głośna na całą Polskę sprawa groomera z Częstochowy. Filmy z jego salonu sprawiły, że wielu klientów zaczęło się zastanawiać, jak ich pies jest traktowany, kiedy zostaje u groomera i czy na pewno wszystko przebiega tak, jak sobie wyobrażają. Nagle to, o czym nikt nie myślał oddając swojego psa do salonu zostało zobrazowane a obraz ten był daleki od ideału. Z tej niechlubnej sytuacji niektórzy groomerzy i klienci wyciągnęli cenne nauki. Klienci zaczęli zastanawiać się, co mogą zrobić, żeby ich pies znosił dobrze wizyty w salonie i są coraz bardziej zainteresowani wizytami adaptacyjnymi dla ich pupila jeszcze w okresie szczenięcym.   Poniżej przeczytacie o tym co trzeba zrobić, żeby wizyta adaptacyjna rzeczywiście przyniosła pożądany efekt w postaci zmniejszenia stresu podczas wizyt w salonie.

Trochę teorii, czyli o habituacji, socjalizacji i pierwszym wrażeniu

Habituacja to proces przyzwyczajania do bodźca podczas długotrwałej ekspozycji. Psy habituują bodźce przez całe życie, ale zdecydowanie najszybciej kiedy są młode. Na przykład, kiedy mieszkamy przy ruchliwej ulicy i w naszym domu pojawia się pies, bardzo szybko można zauważyć, że w ciągu kilku dni przestaje reagować na dźwięki ulicy, przyzwyczaja się do nas i naszego dotyku. Z czasem coraz więcej rzeczy uznaje za oczywiste i nie powodują one żadnej reakcji. Oczywiście są wyjątki (np. bardzo wrażliwe psy), gdzie habituacja nie działa. U większości psów jednak będzie zachodzić właśnie w opisywany sposób.

Socjalizacja jest z kolei procesem mocno ograniczonym w czasie, ponieważ trwa zazwyczaj między 3 a 14 tygodniem życia psa. To czas, kiedy w mózgu powstają połączenia nerwowe a rozwój szczeniąt jest bardzo dynamiczny. To też czas, kiedy odczuwają one potrzebę poznawania świata w dużo większym stopniu niż lęk przed nim. To właśnie w tym okresie powinniśmy mądrze pokazywać psu wszystko to, z czym może spotkać się w późniejszym życiu. Jeśli przegapimy te kluczowe tygodnie, to braki socjalizacyjne będą miały swoje konsekwencje przez całe życie psa. Pamiętajmy też, że późniejsza habituacja nie zastąpi dobrze przeprowadzonej socjalizacji.

Często niedocenianym narzędziem szkolenia psów jest pierwsze wrażenie. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak istotną rolę w procesie poznawczym pełni pierwszy kontakt psa z nową rzeczą, pomieszczeniem czy osobą. Pierwsze wrażenie pozostawia ślad na zawsze a jeśli jest ono złe to odpracowanie tego może nam zająć długie miesiące, lata a nawet nigdy się nie udać. Dobre pierwsze wrażenie sprawia, że w momencie kiedy pies trafia w to samo miejsce kolejny raz, nie stresuje się, spodziewa się dobrych rzeczy i nawet jeśli spotka go tym razem coś innego, to jego podejście będzie dużo bardziej optymistyczne. Co więcej efekt dobrego wrażenia pozostaje z psami najczęściej do końca życia.

Jak zaplanować wizytę adaptacyjną?

Psy są bardzo różne, dlatego najlepiej nie zakładać sztywnego planu i nie obiecywać właścicielowi jego realizacji i osiągnięcia założonych efektów. Najlepsze co możemy zrobić, to dać psu czas na zapoznanie się z nowym miejscem w jego własnym tempie. Nie wrzucajmy psa na stół groomera 10 sekund po wejściu do salonu, bo nawet jeśli damy mu wtedy coś dobrego, to niekoniecznie musi się mu to spodobać. Pamiętajmy, że dużo ważniejsze jest pierwsze wrażenie z samego miejsca niż to czy pies zaliczy, stół, wannę i suszarkę. Dla wielu psów wizyta adaptacyjna w takiej formie może mieć przeciwny skutek, wywoła stres i z dobrego pierwszego wrażenia nic nie zostanie. Dużo lepszym pomysłem jest natomiast umożliwienie psu zwiedzenia salonu. Będzie super, jeśli znajdzie wtedy jakiś smakołyk.

Kontakt z groomerem też powinien być zainicjowany przez psa i super jeśli groomer da mu coś pysznego. Jeśli salon jest wyposażony w opuszczany stół, to można opuścić go do samego dołu  i ułożyć na nim smakołyki. Suszarkę dobrze uruchomić dopiero wtedy, kiedy pies poczuje się swobodnie w salonie. Ważne, że pies powinien być wtedy luzem na podłodze, tak abyśmy mogli obserwować jego reakcje. Dobrym pomysłem jest wyposażenie salonu w lickimaty (niektóre mają przyssawki do wanny) i kongi, z których pies może wyjadać np. masło orzechowe albo pasztet. Wtedy pierwsze wejście do wanny może łączyć się z wylizywaniem maty.

Warto edukować klientów w kwestii wizyt adaptacyjnych, bo im wcześniej się na nią wybiorą tym łatwiej będzie psa przekonać do nowych rzeczy. Byłoby najlepiej, gdyby wizyta odbyła się przed zakończeniem okresu socjalizacyjnego, szczególnie jeśli pies jest rasy wymagającej częstych wizyt u psiego fryzjera. 

Rola właściciela

Niestety wielu właścicieli zaniedbuje codzienną pielęgnację swojego psa, ignoruje kołtuny i przerośnięte pazury. W efekcie na stół groomerski trafiają psy, które nie są przyzwyczajone do zabiegów pielęgnacyjnych. Wtedy nawet najlepsza wizyta adaptacyjna nie pomoże, bo doprowadzenie takiego psa do porządku nie odbędzie się bez stresu dla niego. Wizyta będzie długa i niekoniecznie przyjemna.

Dlatego tak ważne jest uświadamianie właścicieli, że do podstawowych zabiegów muszą psa przyzwyczajać od początku, w innym wypadku narażają swoje ukochane zwierzę na ogromny stres oraz sprawiają, że praca groomera staje się naprawdę trudna. Pies, który trafia do groomera powinien przede wszystkim akceptować dotyk, zarówno dłońmi, jak i szczotkami oraz pozwalać dotykać sobie uszy, łapy i ogon. To wszystko praca, którą właściciele powinni wykonać w domu. Praca ze szczeniakiem jest zazwyczaj bardzo prosta i wymaga jedynie konsekwencji właścicieli. Natomiast dorosłe już psy, które nie tolerują zabiegów pielęgnacyjnych i medycznych, powinny przejść odpowiedni trening kooperacyjny pod okiem trenera bądź behawiorysty.

Joanna Grabowska – trener psów i zawodnik psich sportów, właścicielka wrocławskiej szkoły Joy for Dogs (www.joyfordogs.pl). W pracy łączy nowoczesne metody treningu z wiedzą o emocjach psów i ich komunikacji. Właścicielka niepokornego samoyeda i trzech grzecznych retrieverów.

Joanna Grabowska, behawiorystka i trener psów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *